wtorek, 14 maja 2013

O studentach

O studentach.

Jak wiadomo, w Krakowie, na juwenaliach szalał wariat z nożem. Kilku ludzi nawet dorwał. Nie wnikajmy w to, czy był to sfrustrowany ziomek, który zazdrości żakom, że mogą chlać i drzeć ryja, czy starszy pan, któremu studenty obsikały grządki. Wnikajmy w to, co nastąpiło po tym.

EDIT mode on:

W odniesieniu do komentarzy na wykopie:

1) To NIE jest próba usprawiedliwienia ganiania ludzi z nożem.
2) To JEST pojechanie po zachowaniu uczestników juwenaliów, które daje się ludziom we znaki i to ostro.
3) Studenci - chcecie być traktowani jak poważni ludzie - tak się zachowujcie a tych, którzy wam psują opinię - próbujcie pacyfikować.
4) Dziwna sprawa - rzucisz publicznie hasło "Politycy to złodzieje", "Księża są łasi na kasę (albo co tam chcecie)" - od razu wszyscy krzykną "Dobrze gada, polać mu". Pojechanie po nawalonych imprezowiczach - już obraza majestatu.
5) Tak, byłem studentem.


EDIT mode off.

W sieci pojawił się list otwarty do rektora AGH od osób, podających się za studentów tej uczelni, w którym, cytuję za Onetem (bo, chociaż szukałem całe pół godziny, za cholerę nie mogłem go znaleźć):

"Dość mamy opisywania nas w mediach jako największą hołotę tego miasta, pospólstwo i ciągłe nazywanie nas największymi bałaganiarzami w Polsce!" - brzmi jego fragment. W dalszej części autorzy apelują do władz, by te zareagowały na pogarszającą się sytuację na Miasteczku Studenckim i zamknęły ten teren dla osób postronnych."

źródło

Tak, moi drodzy. To nie studenci są tą przebrzydłą, niewychowaną hołotą. To osoby postronne. Nie wiem, jak jest w Krakowie, ale patrząc na to, co dzieje się co roku w Trójmieście, wypowiedź ta ma dla mnie równie wiele sensu, co teoria Roberta Rankina o samoistnym powstawaniu tłumu:

"Tłumy, o których mówimy, nie są tłumami rzeczywistymi. Nie
składają się z realnie istniejących ludzi. Owe „tłumy” to ogromne żywe organizmy, złożone z tysięcy pojedynczych człowiekopodobnych komórek. Zakwitają, kiedy pojawią się idealne ku temu warunki.
Ich życie jest krótkie jak życie motyla. Kiedy wydarzenie, które spowodowało zakwitnięcie „tłumu”, mija, tkanka degeneruje się, komórki rozdzielają, obumierają i znikają. Oczywiście, nieliczni zeszli na złą drogę do tego stopnia, że chadzają na mecze piłkarskie czy festiwale muzyki country, ale jeden rzut oka na wszechobecną pustkę goszczącą na twarzach osobników z „tłumu” wyjaśnia wszystko - nie składa się on z ludzi."

(Robert Rankin, "Księga Prawd Ostatecznych")

Oto przykładowy, opisany powyżej tłum (który nie jest studentami), wracający z Juwenaliów.


edit: rok 2013, źródło: www.trójmiasto.pl

Dzień wcześniej podobny tłum (który również studentami nie był) wsiadał do SKM-ki, którą wracałem. Jeden jego elementów, tuż po wejściu do pociągu, oddał się intensywnemu wymiotowaniu do śmietnika podczas gdy reszta próbowała się wcisnąć. Kolejny element tłumu (na pewno nie student, bo studenci to osoby kulturalne, na poziomie i zawsze trzeźwe) postanowił wywietrzyć teren, otwierając awaryjnie drzwi, do których byłem przyciśnięty. Całe szczęście - nie wypadłem, bo przytrzymałem się czyjejś kurtki.

Co jednak zrobić? W końcu, skoro to samoistnie powstający tłum, czyli tylko człowiekopodobne komórki, to przecież ani policja ani SOK czy inne służby, nie mogą się nimi zająć. Rektorzy nie mogą ich w żaden sposób ukarać a tym bardziej zabronić konsumpcji alkoholu - czy to na imprezach czy terenie miasteczek studenckich - nie można przecież karać niewinnych, prawda?



To też nie byli studenci.
edit: według niektórych źródeł - film z roku 2008. Data publikacji na YT: "Opublikowano 12 maj 2013"

Ponieważ wspomniany tłum (który studentami nie jest) zaczyna stwarzać realne zagrożenie dla studentów (nie będących wspomnianym motłochem), oto jak naprawiłbym tą sytuację:

- zrezygnowałbym z autonomii miasteczek studenckich. Sytuacja, w której są one państwem w państwie, gdzie Policja może interweniować tylko w ograniczonych przypadkach, może tylko pogorszyć sytuację - bo czy straż akademicka poradzi sobie z najazdem Tłumu (który studentami nie jest)?

- Skoro już o autonomii mowa. Studenci domagają się zamknięcia terenu miasteczek* dla ludzi z zewnątrz i nie-studentów. Sądzę, że pogłębiające się poczucie alienacji, spowodowane brakiem obecności ludzi z zewnątrz, spowoduje nie tylko epidemię depresji, ale i alkoholizmu, bo biedni żacy pozbawieni karcących spojrzeń nie-studentów - będą zalewać pałę ze smutku i samotności. Broń borze! Tereny miasteczek powinny być jeszcze bardziej otwarte dla wszystkich i traktowane jak normalne tereny miejskie właśnie z troski o biedną brać studencką!

* (jak dla mnie to raczej sprzątanie brudów pod dywan, ale co ja tam wiem)

- rektoraty powinny - we współpracy z Policją - przeciwdziałać powstawaniu tłumów (które studentami nie są), a Policja - traktować je tak jak Tłumy, Które Nie Są Kibicami. Powiem więcej - sami studenci powinni - z całą surowością - spuszczać solidny wpierdol Tłumom, które szargają ich dobre, pracowite imię:



edit: Opublikowano 11 maj 2012

Na sam koniec chciałbym wszystkich Studentów (którzy tłumem przecież nie byli) za złą opinię jaką mylnie wystawiłem im po zeszłorocznych Juwenaliach:

Drodzy Studenci,

Mam nadzieję, że na tegorocznych Technikaliach bawiliście się pysznie.

Nie mam Wam za złe tego, że do SKM-ki na przystanku Gdańsk Żabianka Wasza pijana brać ładowała się przez 15 minut. Także - cóż za determinacja - przez okna, by potem wysiąść w Sopocie (według wykazu odległości SKM to 2 kilometry)

Wiem także, że młodość musi się wyszumieć, stąd na peronie rozlane piwo, porzucone butelki i ogólny syf.

Przezajebistą frajdą było także patrzenie jak cały przedział skacze, kolebiąc składem, i skanduje "Kto nie skacze, ten z Policji ho-ho-ho". Także w trakcie jazdy, co wkurzało nie tylko podróżnych ale i motorniczego maszynisty.

Tak, setka ludzi skaczących równocześnie MOŻE stanowić niebezpieczeństwo dla ruchu.

W ogóle dziwne... W SKM-ce obowiązuje zakaz palenia, ale nie przeszkadzało to jednemu z podróżnych w zapaleniu jointa i puszczeniu go po znajomych.

Pociągnięcie hamulca bezpieczeństwa podczas wysiadania przez jednego z rozbawionych przyszłych "Magystrów" również było genialne. Ubaw po pachy.

Świetny ubaw dostarczyliście także mojemu kumplowi, wpychając mu wczoraj pod maskę samochodu wózek sklepowy. W wózku znajdowała się studentka. Dobrze, że zdążył się zatrzymać, bo studentka stałaby się mokrą kupą flaków na asfalcie.

Tylko mam do Was prośbę, drodzy Studenci,

Nie narzekajcie potem, że dyplom macie, a nikt, was, ku*wa, nie chce przyjąć do pracy, bo po takich akcjach i laurce wystawionej reszcie braci studenckiej, mało kto będzie chciał być tym jeleniem, który będzie musiał tłumaczyć takiemu "Panu Magistru", że Dzień Dziecka się skończył.


9 komentarzy:

  1. zaznaczyłbyś chociaż, że film z kibelkiem pochodzi z 2008 roku... nie weryfikowalem pozostalych dwoch...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorzuciłem. Co do pozostałych dwóch - odpowiednio 2013 (SKM) i 2012 - pracowici studenci.

      Nawiasem mówiąc - żałuję, że kumpel nie jeździł z fotorejestratorem. Też byłoby co pokazać.

      Usuń
  2. Nie, ale serio, skąd ta pewność że to byli tylko studenci skoro na wspomnianą imprezę żabiankową były płatne wejściówki które zakupić mógł każdy chętny?

    A co do tłumu w SKM-ce - to pasażerowie są winni, że SKM nie uwzględnia możliwości wystapienia tłoku w swoich pociągach i nie puszcza w noce juwenaliowe dłuższych składów?

    Owszem, nie przeczę że wskakiwanie przez okna to chamskie zachowanie, ale jeśli człowiek chce wrócić do domu w nocy po koncercie pociągiem SKM... pociąg zapchany... a człowiek ów jest po paru piwkach... środek nocy... wtedy nie myśli się racjonalnie.

    Nie przeczę też, że wśród braci studenckiej świętującej na juwenaliach jest dużo bydła, ale są też ludzie którzy chcą PO PROSTU iść na koncert i wypić piwko ze znajomymi, a Ty za bardzo uogólniasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - uogólniam, bo to dobry sposób na to, by wywołać polemikę albo nakłonić ludzi do myślenia. Jasne, że w tłumie byli nie tylko studenci a wśród studentów tylko jakiś odsetek stanowili opisywani przeze mnie idioci.

      Jasne, że pasażerowie nie są winni. Z drugiej strony - ktoś te imprezy organizuje i może do samorządów studenckich i rektoratów w końcu dotrze, że dobrym pomysłem byłoby zawiadomić SKM o zwiększonych ilościach ludzi, które mogą jechać pociągami oraz o tym, że mogą być w stanie nie do końca poczytalnym. Odpowiednio poinstruowany zawczasu SOK mógłby dopilnować tego, żeby nikt nie padł pod tory (np podczas wsiadania przez okno) i tego, żeby ludzie w miarę równomiernie rozłazili się po przedziałach.

      Zresztą wzajemne pilnowanie się też by co nieco dało - zawsze się znajdzie kilku trzeźwiej myślących i mam nadzieję, że ci, którzy ten wpis przeczytali przy kolejnych tego typu imprezach będą hamować tych bardziej narwanych.

      Tu dodam nutkę sarkazmu - akcja rozdawania samolotowych "Woreczków-Do-Rzygania" podczas takich imprez też mogłaby dać interesujące efekty.

      A na sam koniec - masz całkowitą rację, że są tacy. Ba - są nawet w większości (sam nie jestem starym prykiem ani sztywniakiem - 32 lata na karku i na koncertach i masowych imprezach bywam), ale wiesz zapewne jak to jest z czarnymi owcami. Te negatywne przykłady wyrabiają opinię całej reszcie - podobnie jest z duchownymi, rowerzystami czy babciami z wózkiem na zakupy.

      Usuń
  3. Chłopie kończ ten KUL i niech cie nie widzę w śród studiujących

    OdpowiedzUsuń
  4. A co twoja wypowiedź ma wspólnego z tym człowiekiem z nożem?
    Akurat studenci zachowują się jednak trochę lepiej od średniej krajowej w tym wieku, a że młodzież mamy taką, jaką mamy - to wina starszego pokolenia i warunków w kraju, młodzi się po prostu dostosowują do rzeczywistości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reakcją na człowieka z nożem był list studentów, w którym pisali, powtórzę cytat:

      "Dość mamy opisywania nas w mediach jako największą hołotę tego miasta, pospólstwo i ciągłe nazywanie nas największymi bałaganiarzami w Polsce!" - brzmi jego fragment. W dalszej części autorzy apelują do władz, by te zareagowały na pogarszającą się sytuację na Miasteczku Studenckim i zamknęły ten teren dla osób postronnych."

      i ten post jest bezpośrednią polemiką właśnie z tą wypowiedzią. Do tego dochodzi wątek osobisty - przez tego idiotę z nożem poważnie ucierpiało kilka osób (a mogło tez kilka zginąć) i to - chyba bezsprzecznie - zasługuje na potępienie, prawda?

      Przez idiotę w SKM-ce również kilka osób mogło ucierpieć - w wagonie, do którego cały czas próbowali wepchnąć się ludzie i przejście było bardzo zatłoczone, pewien mądry inaczej* otworzył drzwi z drugiej strony składu. Tak - nie od strony perony, tylko od strony nasypu. Zapewniam, że nie jest to fajne uczucie, gdy stoisz na krawędzi wyjścia i masz za plecami nasyp kolejowy a przed sobą całą kupę ludzi. Tu też mogli ucierpieć ludzie - nie tylko ja, bo niewykluczone, że po mnie polecieliby kolejni - w końcu czyjejś kurtki się trzymałem.

      Tłumaczenie kolesia? "Bo ja mam klaustrofobię a w ogóle to się nie denerwuj, przecież nic się nie stało. "

      Tak więc z jednej strony mamy ludzi, którzy nie chcą, by słowo "student" kojarzone było z bydłem i zalaną hołotą - z drugiej mamy właśnie głupków, którzy taką opinię wyrabiają.

      Swoją drogą - co sądzisz o tym, by pierwsza grupa zgłaszała do rektoratu/dziekanatu/gdziekolwiek RAŻĄCE wybryki? Mówię tu o przykładowym Toi-Toiu z powyższego wpisu.


      * (tu akurat jestem pewien, że student, bo chwilę wcześniej rozmawiał z kumplem o kolokwium.

      Usuń
    2. Coś jeszcze - wątpię, czy wina leży tylko po stronie starszego pokolenia i warunków... W czasach Młodej Polski ludziska wozili się nago taczką po rynku, w "Lalce" Prusa - opis studentów sugeruje, że ułańska fantazja też była wtedy znana. Założyłbym się o to, ze nawet w czasach biblijnych ludzie narzekali, że za ich czasów...

      Usuń
  5. Jeśli ktoś, kto studentem jest, poczuł się urażony tą notką, to jest ni mniej, ni więcej - kretynem. Autor generalizuje, tak jak zrobili to oburzeni studenci w liście do rektora. Ze studentami jest tak samo, jak z policjantami, pielęgniarkami, prawnikami, nauczycielami, etc. Czyli jak? Czyli tak, że każdy z nich człowiekiem jest, a to że wykonuje taki zawód, czy zajmuję się taką rzeczą, nie determinuje jego stosunku do świata, poglądów i zachowań na tyle, by określać go w konkretny sposób, dzięki czemu możliwe byłoby wpasowanie go w jakieś ramy. I tak są pielęgniarki pozbawione empatii, które mają pacjentów gdzieś, nauczyciele, którzy nie dbają o to, by faktycznie ucznia nauczyć, czy policjanci, którzy nie zareagują gdy kilku dresów robi w centrum miasta zadymę, a spiszą gościa za to, że się za głośno śmieje w środku dnia. Obok tych ludzi, chyba niestety będących większością, są odpowiednio takie, które zostaną po godzinach, by dotrzymać komuś towarzystwa, gdy ten nie ma rodziny/znajomych, tacy którzy będą starali się przygotować na każdą lekcję, w taki sposób, by zainteresować nią ucznia, zachęcić do wzięcia w niej udziału i w końcu tacy, którzy potraktują to jako służbę Państwu i obywatelom i będą się jej poświęcać. Tak samo jest ze studentami. Czasem może i różnice da się wychwycić patrząc na to na jakim wydziale studiuje dana osoba, ale i to dzisiaj się zaciera. Takim samym prostakiem jest student medycyny, jakim student turystyki (nie umniejszając nikomu). I nie ma to związku z tym, że jest studentem, czy nim nie jest, a to, że jest gnojem.
    Dziś na uniwersytet dostać się nie jest trudno, pomijam kwestię studiowania wieczorowo, zaocznie, czy uczelni prywatnych, gdzie nie wiedza, a pieniądze, są istotne. Nie powinien więc dziwić fakt, że plebsu pełno wszędzie.
    Za chaotyczny wpis przepraszam, z autorem się zgadzam, i ubolewam nad upadkiem moralności i szerzącym się kurewstwem.

    OdpowiedzUsuń