czwartek, 20 czerwca 2013

Miszczowie Telemarketinga

Koleżanka rzuciła ostatnio na Twarzoksiążce pytaniem, dlaczego ludzie wyżywają się na pracownikach call center.

Chętnie odpowiem. W oparciu o własne doświadczenia.

Owszem, są to ludzie często pracujący tam nie z własnej woli z braku lepszej pracy. Jednak po wyjściu ze szkolenia bardziej przypominają tresowane małpy, niż osobniki rodzaju ludzkiego.

źródło: http://www.gemakei.com/

Scenariusz 1:
Dzwoni koleś z call center. Normalnym-nie-czytającym-z-kartki-głosem mówi w czym rzecz. Ja mówię, że nie jestem zainteresowany. On - dalej spokojnie, dając dojść do głosu - pyta czy może mnie zainteresowac w takim razie takim a takim cosiem. Ja mówię, że nie. Facio lub babka dziękuje i nie truje dupy.

Rozmowę kończymy w miły dla obu osób sposób, nie tracąc wzajemnie czasu.

Scenariusz 2:
Wersja a:
Osobnik lub osobniczka od samego wstępu zasuwa, Panie Chaosie, młodym, ambitnym, (Panie Chaosie) dynamicznym głosem-prosto-ze-szkolenia, (Panie Chaosie), czym podnosi, (Panie Chaosie) mi już cisnienie i - nie przeszkadzając sobie (Panie Chaosie), moją obecnością po drugiej stronie słuchawki - czyta (Panie Chaosie) co na kartce dali, wyrzucając (Panie Chaosie) na koniec jednym tchem "czyjestpanzainteresowany, Panie Chaosie, "

nie jestem. Za to zastanawiam się, czy osoba po drugiej stronie czerpie jakąś satysfakcję seksualną z powtarzania non stop mojego imienia (nic tylko zapytać głosem a la Duke Nukem "whoooos your daddy?! ha-pszsz!")


Następuje powtórka z rozrywki, gdzie biedactwo - nadal nie zrażone wszelkimi próbami przerwania słowotoku, przedstawia (Panie Chaosie) ciąg dalszy oferty. Do momentu, aż usłyszy soczyste "KURWA MAĆ!", które skłania je do głębszej zadumy nad tym, czy rzeczywiście potrzebuję karty kredytowej pay pass/abonamentu/owego telefonu/przedłużki do wacusia.


"Może jednak gość na szkoleniu nie wiedział do końca, co mówi?"


Wersja b:
Osobnik, jak wyżej, dzwoni ale w kreatywny sposób próbuje mnie przekonać, często bredząc jak po sporej dawce narkotyków.

Hiciorem swego czasu okazało się stworzonko z Vectry, oferujące szybszy internet za 10 złotych więcej. W pierwszym podejściu usiłowało mnie przekonać, że dzięki temu będzie mi się grać lepiej w gry, bo będą mi się szybciej ściągać (true story, LOL) a po uświadomieniu, że 8 megowe łącze (a 16 megowe w nocy) w zupełności wystarcza, a istotniejszy jest ping (i co to w ogóle jest) poddało się.

Po to, by 2 tygodnie później próbować mnie przekonać, że jak będę miał szybsze łącze, to będę miał lepszego pinga. Co tu ściemniać - prosiła się o to. Przez pół godziny, przy włączonym głośniku, udawałem potencjalnego jelenia. Paliłem głupa niemożebnie, udając, że nie odróżniam komputera od telewizora, a telewizora od żyrafy. Stworzonko, w uniesieniu, przedstawiało mi coraz ciekawsze wizje, na które nie wpadłby nawet Philip K. Dick, a informatyk ode mnie z roboty, który się rozmowie przysłuchiwał, z trudem panował nad wybuchami śmiechu. Dziewczę twierdziło także, że gra w CSa. Zapytane o ulubioną broń odpowiedziało zakłopotane, że ten no... Kałasznikow, a ta druga to ta taka krótka. Ale ona jest dziewczyną i nie musi pamiętać.

Wizualizacja


Można zatem założyć, że to, ze ludzie wyżywają się na konsultantach, jest w dużej mierze zawinione przez samych członków tego plemienia, którzy nie mając pojęcia o handlu, uciążliwi i namolni, często wprost wciskający kit, napsuli tym porządniejszym reputację.

Skutki

9 komentarzy:

  1. Hitem była babeczka próbująca WYMUSIĆ na mnie zgodę na przysłanie jakiegoś tam doradcy w celu dobrania funduszu emerytalnego.
    Kiedy nie wyraziłam zainteresowania, praktycznie wykrzyczała mi w ucho, że jak ja mogę i że to obowiązek prawny mój!
    Zapytałam od kiedy jestem do tego prawnie zobligowana i jakim paragrafem, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko przepełnione treścią "yyyyyy..." i szelest kartek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tylko, że ci "czytający dynamicznym głosem prosto po szkoleniu" najczęściej mają nad głową "młodego i dynamicznego menedżera" do spółki z jeszcze bardziej dynamicznym "trenerem osobistym", który jak tylko nie usłyszy formułki z kartki zaraz skieruje na ponowne przeszkolenie albo opieprzy z góry na dół... Bo te formułki gwarantują sprzedaż :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale osobiście uważam że jesli większość ludzi do których dzwonią telemarketerzy zacznie negatywnie reagować na takie zachowania to predzej czy później ludzie postawieni wyżej się skumaja. Podobnie jest w tesco ; kasjer ma obsłużyć klienta jak najszybciej nie zważając na to że klient nie ma czasu się spakować. Więc co robią klienci? Zapierdzielają jak głupi. A wystarczyłoby żeby większa część pakowała się własnym tempem to po jakimś czasie dałoby to efekt taki że kierownictwo zniosloby obowiazek szybkiej obsługi. Fakt, na poczatku były by kary i może i zwolnienia kasjerów, ale sorry, idąc tym tropem to szefostwo tych molochów może zrobić co chce, bo klienic i tak się przystosują.

      Usuń
  3. Ja najbardziej lubię gadać z windykatorami z Presco próbującymi wymusić zapłatę jakiegoś przedawnionego długu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się, ale nie uważam że trzeba się na pracownikach call center wyżywać przez słuchawkę.
    Taka praca, jeżeli nie powiesz jak z kartki często tracisz prowizję albo Cie po prostu wyrzucą.
    Więc co pracownik zawinił? Nic...

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam (nie)przyjemność pracowania w takim miejscu i prawda jest taka, że ten zwrot "Panie Chaosie" czy też inny "Panie X" ma ponoć po 1- zacieśnić więź między dzwoniącym a klientem, a po 2- wywrzeć wrażenie, że dzwoniący wie z kim rozmawia i wywołać uczucie, że na prawdę zna ta osobę, przez co niektórym głupio lub wstyd jest zdecydowanie i stanowczo odmówić. Tak, wiem- to brzmi co najmniej głupio, ale takie są wytyczne odgórne. Co do czytania z kartki- owszem, w niektórych firmach są skrypty i niektóre wyrażenia z nich MUSZĄ się pojawić w rozmowie, ale absolutnie żadna firma nie wymaga czytania z kartki. To, że niektórzy tak robią świadczy jedynie o ich totalnie olewczym stosunku do pracy lub lenistwie, bo nie chce im się zwyczajnie nawet nauczyć co mają zawrzeć w rozmowie. A jeżeli chodzi o upierdliwość i namawianie pomimo stanowczej odmowy- u mnie było tak, że nie można było od razu przyjąć odmowy, trzeba było walczyć i próbować przekonać. Takie "odpuszczone rezygnacje" (czyli bez kilku prób namówienia) trzeba było ponownie obdzwaniać i raz jeszcze zawracać dupę klientowi. Więc tak na prawdę telemarketer trując głowę przy pierwszej rozmowie oszczędza klientowi kolejnego telefonu. Jest wiele zasad panujących w takich firmach, które dla klientów są uciążliwe, ale konsultanci tak na prawdę nie mają wyjścia, jeśli nie chcą stracić pracy lub chociaż premii. Najlepszym sposobem jest powiedzieć podczas rozmowy z takim konsultantem, żeby zgłosił nasze dane do usunięcia, i że sobie nie życzymy telefonów od nich. I wtedy jest już spokój ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że zadałeś sobie tyle trudu na wklejenie obrazkowych przerywników. Szczerze mówiąc uważam, że nie sa one potrzebne, a już na pewno nie w takiej ilości. Zgaduję, że to ukłon w stronę pokolenia fejzbunia, które nie potrafi skoncentrowć się na tekście dłuższym niż kilka linijek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak do mnie dzwonią to sobie z nimi uprzejmie gadam, ba nawet pytam o jakieś zagadnienia z oferty w końcu nic nie płacę za czas rozmowy, czasami nawet przez 40 minut, potem na końcu grzecznie i stanowczo odmawiam (cóż w trakcie rozmowy też często muszę odmawiać) no i z reguły już nie dzwonią drugi raz :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wystarczy jedno krótkie zdanie " nie wyrażam zgody na nagrywanie rozmowy " zaoszczędzamy czasu obie i konsultantowi, my nie musimy się tłumaczyć czemu tego nie chcemy osoba po drugiej strony też się nie męczy z nami i nie dostaje opieprzu od przełożonego :)

    OdpowiedzUsuń